środa, 11 grudnia 2013

Tup.Tup.

Miało być o emocjach. I choć dzisiejszy dzień wyzwolił we mnie mnóstwo emocji, to -niestety- głównie negatywnych.
Zaliczyliśmy z Al. pierwszy spacer bez wózka. Przeszliśmy całe 950m w ciągu godziny i piętnastu minut. A mały był zachwycony zmianą perspektywy. Bo nagle psy (a-a-a) przechodzą tak bardzo blisko, a autobusy (kkhhh) wydają się niesamowicie ogromne! I szedł dumny i zachwycony, pochłonięty światem. I mógł dotknąć każdego mokrego słupka. I biegał pod kroplami spadającymi z dachów, krzycząc ap-ap.
I kroczył przed siebie, opatulony w kombinezon po same uszy i z czapką na oczach.
I wszystko byłoby cudnie. Bo ludzie się z daleka uśmiechali. Bo zaczepiali. Bo małe takie małe. Bo małe takie fajne. Wiem, że fajne, bo moje :P
I pokazuję mu zbliżającego się na skróconej smyczy haskiego. A mały szaleje, bo a-a jest tak blisko, bo a-a takie duże. I nagle właściciel przepięknego, młodego haskiego, chciał nam przyjemność zrobić. Raptem zluzował smycz. I mój mały chyba jego małemu się spodobał, bo nie zdążyłam zareagować, gdy psiak dał Al. mokrego całusa.
Pytam: gdzie do cholery jasnej jest odpowiedzialność właściciela?! Żeby dopuszczać psa do 14-miesięcznego dziecka, ledwo stojącego na nogach? A gdyby ugryzł? A gdyby zaatakaował? A gdyby po prostu wpadł na młodego, przewracając go w kałużę? A gdyby mały się przestraszył?
Moich opeerów właściciel wydawał się nie słyszeć, pociągnął tylko psa do siebie i zniknął w bramie.
Później było tylko gorzej. Ludzie, ludzie, o ludzie znowu ludzie... Starsza pani, która podbiegła do nas od tyłu i złapała małego za rękę. A ja przed oczami miałam scenę uprowadzenia dziecka. I nawet jakiś przecinek mi się wyrwał w jej kierunku. Kobieto. To dziecko jest moje. A jeżeli nawet nie moje, to sprawuję nad nim opiekę. Gdyby do owej starszej pani, podszedł o pół wieku jeszcze starszy pan i ni stąd, ni z owąd złapał ją za rękę, to mogę się założyć, że oberwałby parasolką. Albo torebką. Albo i jednym i drugim.
Co Wy sobie ludzie wyobrażacie?! Wiem, że dzieci są fajne, ładne, małe i przytulaśne, ale są też cholernie delikatne. Zobaczysz ładne dziecko- to uśmiechnij się do niego, obdaruj uśmiechem matkę/nianię. Ale nie udawaj, że porywasz mi dzieciaka! Nie dawaj mu ręki, nie zagaduj. Może moje dziecko ma awersję do obcych? Jak tak dalej pójdzie to będzie ją miało.
Albo ja będę miała.