Wybór niani nie jest łatwym wyborem. No bo w końcu oddajemy całkowicie obcej osobie pod opiekę naszego Aniołka, Robaczka, Słoneczko... Nasz największy Skarb.
Ale- Drodzy Rodzice- patrząc na całą sprawę od strony niani- nam też nie jest łatwo.
Ostatnio wpadła mi w ręce książka "Baby and the city. Warszawa." Pozycja bardzo przydatna zarówno Mamom, jak i nianiom/ ciociom/ babciom. Książka jest swego rodzaju poradnikiem, jak poruszać się z dzieckiem po stolicy. Książka kolejno opisuje warszawskie dzielnice pod kątem placów zabaw, parków, restauracji, klubików malucha, itd. Po przestudiowaniu książki wiemy gdzie iść z brzdącem w słoneczne popołudnie, a także, gdzie się podziać, gdy ranek jest dosyć dżdżysty. Wyszczególnione są także miejsca, w których okolicy znajdują się toalety, toalety z przewijakami, co też bywa przydatne, bo nie ma nic przyjemnego w wystawianiu pupy, gdy temperatura spada poniżej 15 stopni. "Baby and the city" poleca także miasjca, gdzie znajdziemy warszaty dla rodziców/dzieci/ rodziców z dziećmi, zajęcia muzyczne, plastyczne, etc. Są też wskazówki, dotyczące ciąży, porodu, zakupów, lekarzy, książek, i wiele innych przydatnych rzeczy.
Książkę zamyka rozdział dotyczący wyboru niani. I o tym właśnie miało być.
Poradnik bowiem przeprowadza rodziców krok, po kroku przez ścieżkę wyboru opiekunki do dziecka.
Przygotowane są pytania, mające ułatwić rodzicom ten proces.
O ile pytanie o doświadczenie w pracy z dziećmi jest zrozumiałe, o tyle już pytania o życie prywatne zatrudnianej osoby- niekoniecznie. Pytania o posiadanie męża i jego zatrudnienie, owszem, mogą świadczyć o mojej motywacji do utrzymania pracy, ale wydają mi się jednak zbyt intymne. Ciekawą propozycją jest wypisanie przez rodziców cech, które lubią w ludziach, które chcieliby, aby przejęło dziecko i późniejsze zweryfikowanie, czy niania takowe cechy posiada. Książka podsuwa także przykładowe sytuacje, o które możemy osobę aspirującą na opiekunkę zapytać, co pozwoli nam stwierdzić, czy stosujemy podobny styl wychowania.
Pytania dotyczące wiedzy na temat rozwoju dzieci- moim skromnym zdaniem- są na zbyt zaawansowanym poziomie. Po pięciu latach pedagogiki musiałam nieźle się napocić, żeby przypomnieć sobie, czym jest stałość przedmiotu i kiedy się rozwija.
A teraz historia docelowa.
Gdy dostałam pracę u moich chłopaków, w pierwszym tyg. zajmowania się nimi jakoś w rozmowie z Mamą wyszło, że palę papierosy. Zareagowała dosyć drastycznie. Mimo moich zapewnień, że przy dziecku nigdy nie paliłam i nie dopuszczam sytuacji, żeby dziecko z papierosem mnie widziało, Mama zachywcona nie była. Zastanawiałam się, czy mam jeszcze pracę.
A fajki to zło. Ale palę tylko po pracy. A to, co robię po pracy, jest moją prywatną sprawą. To tak, jakby mnie zapytała, z kim sypiam. Albo jak wyglądają moje weekendowe imprezy.
Ja wszystko rozumiem- nowa osoba, brak zaufania. Ale czułam się okropnie, wiedząc, że kobieta mi nie wierzy na słowo. Bo jeżeli podczas rozmowy mówię jej, że jestem w żałobie, że straciłam najbliższą mi osobę, że moja sytuacja rodzinna nie jest zbyt dobra, co może odbijać się to na moim samopoczuciu, to chyba w kwestii nałogów też może mi wierzyć?
Pytanie o męża/ chłopaka/ narzeczonego też padło, ale dużo, dużo później i w luźniej rozmowie przy kawie.
Ale pytam: z jakiej racji moje życie prywatne ma weryfikować to, jaka jestem w relacji z dziećmi?! Czy posiadanie męża czyni mnie lepszą nianią? Męża, który pije i bije? Czy poziom finansowy, na którym żyję, może coś powiedzieć o tym, ile serca wkładam w wychowanie dzieci?
Nie, nie i jeszcze raz nie!
Na forach przewijają się wskazówki, jak ocenić osobę starającą się o posadę. Makijaż, pomalowane paznokcie, biżuteria- odpadają, bo podobno taka osoba bardziej dba o wygląd, niż o dziecko. A gó*no prawda! Bez makijażu z domu nie wychodzę, bo w nim po prostu lepiej się czuję. Pomalowane paznokcie mam. Każdy inny. Dlaczego? Bo uczę chłopaków kolorów. Bo kciuk dzisiaj jest żółty, palec wskazujący czerwony. A te dwa też są różne. Bo to granatowy i błękitny.
A biżuteria? Chłopcy uwielbiali moje kolorowe bransoletki i zawieszki.
"-Kama, a kto to jest?
-To, A., jest Pan Budda.
-A co on robi?
-Siedzi i myśli.
-A o czym myśli?"
I tak przebrnęliśmy przez główne zasady buddyzmu.
Zapytacie: po co przedszkolakom buddyzm i filozofia wschodu?
A czemu by nie?
Na co dzień chodzę w trampkach, bo tak mi po prostu wygodniej. Gdybym potrafiła uciekać przed maluchami-policjantami na obcasach, to bym je nosiła. Ale nie umiem.
A bywały dni, gdy przychodziłam do pracy w spódnicy. I Zbójcy moi witali mnie z uśmiechem i dziękowali, że dla nich ubrałam się tak ładnie.
Zatem nie oceniajmy po wyglądzie. Nie patrzmy na to, jak dana osoba się prezentuje, czy ma obrączkę, czy nosi dredy. Spójrzmy głębiej. Na energię, którą wysyła światu. Bo to da się wyczuć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz