Sytuacja tego wymagała- potrzebowali mojej pomocy, więc jestem. Na dobry nowy początek kupiłam w tortowym sklepie na Kabatach masę cukrową. W związku z moim studenckim życiem nie posiadałam ani papilotek, ani foremek do muffinek, więc w ruch poszedł papier śniadaniowy i zwilżone wodą kubeczki papierowe. Ciacha pieczone totalnie 'na oko'.
A efekt był taki:
Z wprawy w zabawie modeliną wyszłam bardzo, bardzo, co widać na załączonym obrazku, ale Zbójcom się podobało. Moje wypociny przewidziane były na podwieczorek, więc Robaki chodziły jak w zegarku przez cały dzionek!
Pytanie o płuca przerodziło się w stwierdzenie i... temat został pociągnięty:
-Kama, ale Ty masz ogromne płuca! (Oczywiście musiał to i owo dotknąć i pomacać.) A masz tam jakiś pokarm dla F.?
-Nie Aniołku. Jak znajdę męża i będę miała dzidziusia, to wtedy będę miała dla niego pokarm...
I w temat wchodzi Mama Zbójców:
-Kama, ale wiesz, że to komplement? :D
I były przytulasy i całusy, Chłapaki zachwyceni cukrowym deserem, a nawet ubrali specjalnie dla mnie koszulki ze Zbójcami!
A temat o mężu rozpoczął się tuż po moim przyjściu:
-Kamciu, a wiesz, kto jest Mamą naszej Mamy i Tatą naszego Taty?
-Wiem, T. To dziadkowie.
-A kto jest Mamą Twojej Mamy?
-To Babcia, Skarbie. A Tatą jest dziadek, mąż babci. To tak właśnie działa.
-Kama, a dlaczego Ty jeszcze sobie męża nie znalazłaś? Nie jesteś jeszcze stara?
-Słońce, jeszcze nie jestem na tyle dorosła (!), żeby szukać męża. Poza tym nikt odpowiedni jeszcze się nie znalazł...
-A Twoje koleżanki wszystkie już mają mężów, prawda?
I tym sposobem pewien prawie pięciolatek zrobił ze mnie starą pannę :D
A jutro powtórka z rozrywki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz