Czasem nie jest dobrze.
Czasem zasypiam do pracy. Zamiast o 7:00 budzę się przerażona o 7:40. Wychodząc z domu czuję, że jeszcze śpię...
Czasem boli mnie głowa, bo ciśnienie leci na łeb na szyję.
Czasem dziecko śpi tylko 15 min. w ciągu dnia, w rezultacie czego jest rozkrzyczane, płaczące i wrzeszczące.
Czasem, mimo, że się staram i wyciągam gazety, reklamówki, masę solną, przybory kuchenne i inne bajery do zabawy, dziecko wraca po raz setny do pchaczka. I muszę za nim biegać zgięta w pół. A mnie boli kręgosłup.
Czasem spędzam w kuchni, z dzieckiem na rękach, pół dnia, bo piekę bataty, cukinię i dynię... I jajko do tego gotuję na parze, żey zdrowiej było. A on mi pluje warzywkami, a jajko ostentacyjnie zrzuca na podłogę, patrząc mi głęboko w oczy.
Czasem znajduję chwilę na przytulaski i całuski, i samoloty, i unosząc dziecko wysoko nad głowę widzę w końcu jego rozpromienioną z zachwytu buźkę. I ogromną kroplę jego śliny, która z owej rozpromienionej buźki wyciekła. Prosto między moje oczy, albo- co gorsza- wprost do ust.
Czasem naprawdę nie jest dobrze.
I zawsze w takich dniach trzymałam się jednej myśli- w końcu wyję do domu. A tam, mimo mojego narzekania, pewien Piotr na FB zawsze przypominał mi, że przecież to kocham.
Dzisiaj przeprowadziłam u Al. rozmowę, która przetarła mi oczy i sprawiła, że znowu poczułam się dobrze. I miałam siłę na kolejne 4 godziny biegania, turlania się i rechotania.
-W sumie miałam dzisiaj czwórkę...
-A wiesz, że rodzice mają to na co dzień?
-Wiem, dlatego podziwiam ich, ale cieszę się, że zawsze, choćby było nie wiem jak źle, to w końcu przychodzi ten moment, w którym mówię 'papa', daję ostatniego buziaka i wychodzę do domu.
-A wiesz, że rodzice mówią, że choćby nie wiem jak było źle, to w końcu przyjdziesz Ty?
I za to ich kocham :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz