Gdy już na świecie pojawi się Twój brzdąc, możesz być święce przekonany, że czas trudnych pytań przyjdzie.
Podaję kilka zasłyszanych historii, które, być może, pomogą się Wam na to przygotować.
Historia nr 1. "Mamo to Ty nie masz siusiaka?!"
Wracając z przedszkola, Chłopaki przyuważyli siusiającą na trawie dziewczynkę. Padło pytanie, co owa dziewczynka robi. Siusia. I temat wstępnie zakończony.
Po przyjściu do domu Zbójcy przybiegają do Mamy. Pierwsza część opowieści należy do starszego, T.:
-Mamo, to dziewczynki nie mają siusiaków?
Mama wytłumaczyła, że siusiaki mają tylko chłopcy. Że tata ma siusiaka, dziadek do ma, wujek też. I nawet mały F.
T. chwilę się zastanowił, zaktualizował stan swojej wiedzy i poszedł się bawić.
Na placu boju pozostał A., ktory siedział z rodziawioną ze zdziwienia buzią.
-Mamo, ale dziewczynki na prawdę nie mają siusiaków?!
Mama tłumaczy znowu. Ta sama śpiewka, przykłady posiadaczy siusiaków, itd.
A.-widać jeszcze nieodpowiedni czas przyszedł- w pewnym momencie zamrugał oczkami, zaprezentował minę z serii 'O! Już rozumiem!', wstał i z błyskiem w oku:
-Mamo, możesz sobie żartować, ale ja wiem, że Ty też masz siusiaka!
I pobiegł się bawić :)
Do tematu pewnie jeszcze wróci, Rodzice są przygotowani na kolejne zmierzenie się z tematem- gdy przyjdzie odpowiedni na to czas.
Historia nr 2. "Rodzice, kiedy umrzecie?"
1. listopada, ferajna poszła znicze zapalić. Stoją i dumają. I odzywa się nostalgicznie A.:
-Rodzice... A kiedy Wy umrzecie?
A Rodzice zawsze-jak nikt inny- odpowiadają na każde trudne pytanie, więc na to też trzeba by było. A tym bardziej święto do tego zmusza... Ryzyko podejmuje Mama:
-A., Słoneczko... Jeszcze dużo, dużo lat minie...
-Dużo to ile? Tyle? Tyle? Pokaż mi na paluszkach!- prosi A., pokazując swoją łapkę. Bowiem 5 to dla niego cholernie dużo. No, ale w tym wypadku zawsze za mało.
-Aniołku, dużo więcej! Dopiero jak znajdziesz sobie żonę...
-Mamo, Mamo!- A. w płacz. Grochy kapią, z nosa cieknie, mały wpadł w histerię. W sumie nie dziwota, temat niezbyt wesoły. Ludzie się oglądają za nimi. Mama próbuje załagodzić sytuację:
-A., nie płacz. To jeszcze naprawdę dużo czasu...
-Mamo, ale ja nie mam żony, a wszyscy już mają! Łeeee!!! Ja nie wiem, która będzie najlepsza!!! Czy Natalka, czy Paulinka!!! Buuuu!!! Mamo, będziesz moją żoną?
-Słoneczko, nie martw się. Ja już jestem żoną Taty i Twoją Mamą. Ale jestem pewna, że znajdziesz dla siebie najlepszą żonę.
-Łeeeee!!!!! Ale T. już ma żonę!!!! Ja też chcę mieć!!! A Kama ma męża? Mamo!!!! (swoją drogą wyrasta z niego książkowy facet. Nie raz i nie dwa obiecywałam, że jego żoną będę, a on i tak przychodzi tylko w potrzebie! :p)
-A. Kama nie ma męża. Ale Ty, oprócz żony będziesz miał też swoją Rodzinę, swoje dzieci...
I nagle, spod tego łzowego gradobicia iskierki jakieś widać. I oczka zaczynają się śmiać. I tak jakby jakoś raźniej... I A., pochlipując, ale wycierając już nos w rękaw, zaskoczony i zdziwiony, jakby Amerykę przed nim odkryto:
-Mamo, to ja będę miał swojego F.,T. i... A.? Naprawdę?
Historia nr 3. "Pieniądze są ważniejsze?"
I coś bardziej melancholijnego.
Chłopaki mieli występy na Dzień Babci i Dziadka. Dziadkowie mieli być, ale jedni chorzy, a drudzy niestety musieli iść do pracy. T.:
-Mamo, to zarabianie pieniążków jest ważniejsze od naszych występów?
Historia nr 4.- moja własna.
W tematach prokreacyjnych dzieciaki zawsze odsyłam do rodziców, bo nie wiem, co chcieliby maluchom przekazać i w jaki sposób. Ale są też pytania, które zaskakują, a wcale nie należą do tych trudnych.
A. krzyczy z łazienki:
-Kama!!! Dotrzymasz mi towarzystwa?
Nie mogłam odmówić, mały na nocniku, ja siedzę na podłodze, drzwi otwarte, a w przedpokoju Tata z F. na rękach. I pada pytanie:
-Kamciu... A wytłumaczysz mi skąd u nas się w domku bierze prąd? Skąd on idzie do nas kabelkami tak do lampki?
A ja- pustka w głowie. Cholera jasna, no skąd? Czarna dziura. Zerkam na Tatę błagalnym spojrzeniem, a on robi wszystko, żeby się tylko w głos nie roześmiać.
-Wiesz A. na takich sprawach prądowych to najlepiej Tata się zna...
A. lekko rozczarowany, a Tata szepcze z przedpokoju:
-Kama, prąd się bierze z elektrowni :)
-------------------------------------------------------
W tych historiach nie są ważne odpowiedzi, a pytania. Bo one prędzej, czy później- zawsze padną. A odpowiedzi? Musicie wymyślić własne- odpowiednie dla wieku, dla rozwoju, dla charakteru Waszych pociech. Nie warto odkrywać przed maluchami wszystkich kart i od razu robić wykładu. Z czasem pytania będą bardziej szczegółowe, podobnie, jak Wasze odpowiedzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz