piątek, 28 marca 2014

Gumka pękła.

T. z powodu gorączki został dzisiaj w domu. Cały dzień ponad 38 na termometrze, ale w pewnym momencie gorączka spadła, więc wygrzebał się spod pierzyny i przyszedł do nas do salonu, gdzie siedziałam na podłodze i sprzątałam szafę z plastycznymi przyborami. W pewnym momencie, chcąc związać jakieś żyłki, naciągnęłam za bardzo gumkę recepturkę no i trachchch!!! wzięła i się porwała, strzelając na drugi koniec pokoju.
T. w śmiech.
-T. czemu się śmiejesz?
-Bo to mnie śmieszy!!!- i zaczął rechotać się jeszcze głośniej.
Do rozmowy włącza się Mama Zbójców [MZ]:
MZ.:-Co jest?
Ja:-Nic. Gumka mi pękła. (T. leży na podłodze nie mogąc ze śmiechu złapać tchu)
MZ.:-T. To jest takie śmieszne?
T.:- Tak! Bo Kamie pękła gumka! Śmieszy mnie to!
Mama patrzy na rechoczącego T. i na mnie. A ja siedzę na podłodze i też pomału zaczynam chichotać, bo uświadomiłam sobie, jak to zabrzmiało...
I widzę na jej twarzy, że też zaczyna to do niej docierać... Po chwili śmialiśmy się już wszyscy.
I zwraca się do mnie owa Matka Trzech Synów:
-Jeszcze T. rozumiem... Pewnie przyjdzie taki moment, gdy będzie dużo starszy, że przestanie go to już bawić... Ale Ty?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz