poniedziałek, 10 marca 2014

Sójki i ironia.

Wybierali się jak sójki za morze.
Już trzeci raz.
No i wybrać się nie mogli- a to wycinane migdałki, a to choroby jednego, drugiego, trzeciego... Albo wszystkich na raz!
Ale dzisiaj ich zapakowałam do samochodu, żeby mieć pewność, że to już po raz ostatni.
I pojechali :)
Rano zaliczyliśmy hulajnogową wyprawę na jurajski plac zabaw na Ursynowie. Chłopcy wleźli na jedną konstrukcję, udając, że to jest ich statek, a ja miałam siedzieć na dole na karuzeli- to był mój ponton. No i oczywiście trzeba było wymyślić akcję ratunkową:
-Łaaaa!!!-krzyczę- Ratunku! Gigantyczna pirania mnie ściga!
Spokojnie podchodzi A.:
-Kama, co Cię ściga?
-Pirania.
-Ajranja? Co to jest?
-Nie ajranja, tylko pirania. To taka mięsożerna ryba z zębami.
-Acha... Ironia, tak? To ja znam takie słówko.- i zwracając się do brata- T.!!! Kamę ironia ściga! Chodź ją ratować!
-----------------------------------------------------
A tuż przed wyjazdem, siedzimy przy stole, żeby zjeść wszystko, co mogłoby się w lodówce zepsuć podczas ich nieobecności. (Ja dodatkowo zostałam obdarowana schabem i kalafiorem). I słyszę A.:
-Kamcia, a będziesz za nami tęsknić?
-Oczywiście skarbie! Będę bardzo tęsknić...
I włącza się T.:
-Nie martw się Kama. Zobaczymy się w poniedziałek! I wiesz, nawet możemy do Ciebie zadzwonić, jeżeli będziesz za bardzo tęsknić!
Na te słowa do rozmowy włącza się Mama Pędraków:
-Wiesz, T. Kama chyba musi od nas trochę odpocząć...
-Ej!- mówię zadziornie- jeżeli Chłopcy chcą, to jasne, że możecie zadzwonić. Będzie mi bardzo miło!
Na co T.:
-Widzisz Mamo, możemy zadzwonić! Kama to zadzwonimy!- i po chwili dodaje- Kama, a jak zadzwonimy to odbierzesz?
-No widzisz, T.- słyszę szept Mamy- to jest bardzo dobre pytanie... Od tego trzeba było zacząć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz