Na Gwiazdkę w 2003 roku dostałam od Mamy książkę, do której dosyć często zaglądam. Ot tak, na poprawę humoru. Jest to zbiór niespotykanych życzeń. A nosi tytuł: "Dla Ciebie. Z najlepszymi życzeniami." autorstwa Pam Brown.
Jest tam jedno z życzeń, które uwielbiam, bo jest wszystkim we wszystkim:
"Życzę Ci takiego szczęścia, które daje podarunek od dziecka: bukiet więdnących mleczy, toffi z kieszeni, schwytana żaba, całus."
Prezenty lubi każdy, a te od dzieci mają w sobie magię. Ktoś mi kiedyś powiedział, że prezent od dziecka jest czymś najpiękniejszym, bo to skarb. Bo dziecko nie ma nic. A to, co Ci daje, jest wszystkim, co posiada. Nawet jeżeli to jest suchy badyl.
Zrobiłam porządek w torbie i oto, co znalazłam:
ŚLIMAK W CZAPCE
-Kama, zaopiekujesz się nim, żeby nie było mu smutno? On potrzebuje kochania...
SŁOIK ZE SKARBAMI
Najpierw dostałam worek piasku znad morza, czym się okropnie wzruszyłam. Bo kto przywozi w prezencie piasek. I to jeszcze w jednorazowej reklamówce. Chłopaki byli bardzo podekscytowani, że mogli mi go ofiarować. Ale został on skonfiskowany przez Mamę Zbójców, no bo przecież jeszcze nie jest gotowy! I dostałam słoik. Elegancki, z zatrzaskiem. A w środku skarby. Patyczki, szyszki, kamyczki. I stoi teraz na stoliku przy łóżku i odgania złe sny.
KAMYCZKI
-Kamyczku, mam kamyczka dla Ciebie! Zobacz jaki piękny!
I uzbierała się kolekcja. Z każdej wyprawy, z każdego spaceru.
DINOZAUR
A może to jednak smok? Nie wiem, ale jest ręcznie malowany i zrobiony specjalnie dla mnie.
MUSZELKA
Nie znad morza. Nie wiem skąd. Kiedyś, po fajnym dniu z Pędrakami przybiegł do mnie T. i mi ją dał. Po prostu. Żebym jutro też przyszła.
KLOCEK
-Kama, weź go sobie. I zabierz do domu. A jak Cię kiedyś odwiedzimy, to będziemy mieli czym się u Ciebie bawić.
Kiedyś wpadła mi do rąk książka ks. Jana Twardowskiego "Patyki i patyczki". Nigdy nie byłam specjalnie religijna i za literaturą tego typu nie przepadałam, ale książka mnie urzekła. Pamiętam dwa opowiadania. Jedno z nich było o rysowaniu Maryi. O tym, że to Mama, jak każda inna i czemu wszyscy rysują Maryję w świętych strojach (nie wiem, jak to fachowo nazwać, ale chodzi o te sutanny), a nikt nie narysuje tej postaci w bluzce w kropki.
Drugie opowiadanie chyba sprawiło, że książka była bardzo polecana i weszła do kanonu lektur. Bo jest o skarbach. W domu wybucha pożar. Mieszkańcy wynoszą to, co jest dla nich najważniejsze- meble, telewizory, itd. Jest wśród nich chłopiec, który wybiegając z domu chwycił swój największy skarb. Patyki.
Hitem jest dzisiejszy prezent. Kompletnie niespodziewany. Od kogoś, o kim dużo słyszałam, ale nie miałam okazji poznać osobiście. Od kogoś, komu historie o Zbójcach są czytane na dobranoc, zamiast bajki.
Dostałam Aniołki. Piękne, ręcznie wykonane (z niewielką pomocą jego Mamy, która musiała dłutkiem rzeźbić szczegóły). Aniołki są do pomalowania, ale zastanawiam się. Wyglądają cudownie w stanie surowym. Mają swój urok.
Kubusiu, jeżeli właśnie leżysz obok Mamy i słuchasz tych opowieści, to musisz wiedzieć, że bardzo Ci dziękuję za cudowny prezent i jak tylko zrobi się troszkę cieplej to zapraszam na tramwajową wyprawę. Przyjedziesz do mnie, prawda?
Życzę Ci kolorowych snów.
A pozostałym życzę prezentów od dzieci. Prezentów pełnych miłości. Pełnych dumy. Bo dziecko przepełnia szczęście, gdy znajduje idealny prezent dla ukochanej osoby. Nieistotne, że jest to zwiędnięty kwiatek, kamień, czy skorupka po ślimaku. To są skarby. Skarby pełne uroku.
I tego Wam życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz